Do makabrycznej zbrodni doszło 24 stycznia 2025 r. Około godz. 2.30, w mieszkaniu na osiedlu Hutnika w Głogowie (woj. dolnośląskie), Robert M. — jak ustalili śledczy — zaatakował swoją matkę młotkiem, zadając jej liczne ciosy w głowę, a następnie dźgał nożem. Kilka godzin później sam zadzwonił pod numer 112. Bez emocji poinformował: “Zabiłem mamę”
Gdy policjanci weszli do mieszkania, Robert M. siedział cicho w salonie. W pokoju obok leżało ciało pani Eugenii, przykryte koszulką, z rozległymi ranami klatki piersiowej i głowy. Według funkcjonariuszy mężczyzna był spokojny, pozbawiony emocji i trzeźwy. Po wszystkim umył narzędzia zbrodni i wyprał ubranie.
Wyjaśnienia, które mrożą krew w żyłach
Fragmenty wyjaśnień Roberta M. odczytane podczas procesu w Legnicy budziły poruszenie na sali.
“Około godz. 2 obudziłem się i poszedłem do toalety. Gdy wracałem, zobaczyłem, że mama śpi. Wtedy było mi już wszystko jedno, zdecydowałem się ją zabić. Wziąłem młotek, który leżał na szafce. Celowo nie zapalałem światła” — czytał sędzia.
“Wysoki sądzie, nie wiem, dlaczego zabiłem mamę”
Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się 4 listopada, Robert M. został wprowadzony na salę w asyście policji, w kajdankach. Nie okazywał emocji. W krótkich wyjaśnieniach powiedział tylko:
— Wysoki sądzie, ja nie wiem, dlaczego zabiłem mamę. Nie chciałem jej zabić, byłem w jakimś amoku. Nie mogłem przestać zadawać tych ciosów.
Zeznawał, że nie uchylał się od opieki nad matką. Twierdził, że ją kochał.
W innym fragmencie złożonych zeznań oskarżony miał po zbrodni jednak powiedzieć: “Ku mojemu zdziwieniu nie byłem zrozpaczony”. Mówił, że o zabójstwie myślał wcześniej. Po dokonaniu czynu położył się spać, a dopiero nad ranem zdecydował się zadzwonić na policję.
Zobacz też: Przyjechał do matki z zagranicy. Chwycił młotek i zrobił coś strasznego. Koszmar w Głogowie
Matka, która potrzebowała wsparcia — nie była jednak bezradna
Pani Eugenia była osobą schorowaną, cierpiała na przewlekłą chorobę nowotworową, ale — jak ustaliła prokuratura — radziła sobie z codziennymi czynnościami.
50‑latek od 18 lat mieszkał i pracował w Anglii. Wrócił do Polski dwa miesiące po śmierci swojego ojca. Miał zająć się matką, z którą mieszkał zaledwie kilka tygodni. W tym czasie nie podjął pracy, lecz wśród sąsiadów uchodził za spokojnego. Nigdy wcześniej nie był karany.
Wyrok: 20 lat więzienia
Prokuratura wnosiła o surowszą kwalifikację — zabójstwo z motywacją zasługującą na szczególne potępienie. Sąd uznał jednak, że tej motywacji nie można przypisać. Wyrok zapadł 4 grudnia, dokładnie miesiąc po rozpoczęciu procesu. Choć Robertowi M. groziło dożywocie, sąd wymierzył mu karę 20 lat pozbawienia wolności.
Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz też: Po wszystkim wyprał ubrania i zadzwonił na policję. Okrutna zbrodnia w Głogowie
/4
Piotr Wierzbicki / Fakt.pl
Robert M. przed sądem w Legnicy.
/4
Piotr Wierzbicki / Fakt.pl
Mężczyzna został skazany na 20 lat więzienia.
Disclaimer : This story is auto aggregated by a computer programme and has not been created or edited by DOWNTHENEWS. Publisher: fakt.pl





