Tajemnicza śmierć 10-latki pod Białymstokiem. Szkoła zabrała głos. “Nie było podstaw”

0
4

W Gródku niemal wszyscy się znają. Od kilku dni w podbiałostockiej miejscowości o niczym innym się nie mówi. “Tragedia” – powtarzają mieszkańcy. W mikołajkowy poranek, 6 grudnia mama 10-latki znalazła ją martwą w łóżku.

Gródek. Tajemnicza śmierć 10-latki. Wcześniej upadła w szkole

Mama 10-latki myślała, że córka jeszcze śpi. W końcu zajrzała do niej. Próbowała ją obudzić. Dziewczynka leżała w bezruchu. Nie oddychała. Wezwano służby. Niestety dziewczynce już nie można było pomóc. Sprawą jej nagłej i niespodziewanej śmierci zajęli się śledczy z Białegostoku.

Postępowanie jest prowadzone w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia 10-letniej uczennicy przez osobę, na której ciążył obowiązek sprawowania opieki nad dzieckiem. Jak ustalono, dzień przed śmiercią 10-latka doznała upadku w szkole.

Prok. Elwira Laskowska z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku wyjaśniła, że w piątek, 5 grudnia, w szkole, do której chodziła dziewczynka, doszło do niebezpiecznego zdarzenia. 10-latka upadła na ziemię i uderzyła głową o podłogę. Jak wskazała szefowa białostockiej prokuratury, po zdarzeniu nie wezwano służb medycznych ani nie powiadomiono rodziców dziecka.

Śledztwo jest na wstępnym etapie. – Nie ujawniamy szczegółów postępowania przygotowawczego – przyznała w rozmowie z nami prok. Elwira Laskowska.

W piątek, 12 grudnia odbywa się sekcja zwłok dziewczynki.

Upadek w szkole. Dyrekcja zabrała głos

Co wydarzyło się tego piątkowego dnia w szkole w Gródku? Zapytaliśmy o to dyrekcję. Jak przekazała nam Joanna Ostapczuk, wicedyrektor szkoły podstawowej w Gródku, dla całej społeczności szkolnej śmierć 10-latki jest tragedią.

Zapewniliśmy dzieciom wsparcie psychologa i pedagoga. Otaczamy opieką najbliższych dziewczynki

– powiedziała nam wicedyrektor.

10-latka była radosnym i uśmiechniętym dzieckiem. Na szkolnych zdjęciach pozowała z dyplomami. Bardzo dobrze się uczyła. Była nieraz nagradzana w konkursach.

Nasza rozmówczyni opisała szczegółowo ten dzień. Do zdarzenia doszło na przerwie. Potem 10-latka miała zajęcia wychowania fizycznego.

Odbijała piłeczkę, zrobiła wymach nogą i upadła. Upadła na lędźwie, jej głowa opadła na podłogę. Zdarzenie nagrał monitoring. Został on zabezpieczony przez śledczych. Czekamy na wyniki sekcji zwłok

– tłumaczyła nam Joanna Ostapczuk.

Dziewczynka, jak relacjonowała wicedyrektor, z całą siłą upadła na plecy. Potem miała przesunąć się po podłodze do ściany i zawołać nauczycielkę dyżurującą. Ta zadawała jej pytania, jak się czuje, czy coś ją boli. 10-latkę zabrano do pokoju nauczycielskiego. Tam spędziła kolejne minuty.

Dziewczynka nie miała ani mdłości, ani zawrotów głowy. Nie skarżyła się na nic. Była w dobrym stanie. Chciała uczestniczyć w dalszych zajęciach. Potem miała wychowanie fizyczne z tą samą nauczycielką. Była na tej lekcji aktywna

– wskazała wicedyrektor szkoły w Gródku.

Dlaczego szkoła o zdarzeniu nie powiadomiła medyków?

Szkoła to żywioł. Kilka razy dziennie dochodzi do upadków dzieci. Nauczycielka, która udzielała pomocy dziewczynce, nie widziała podstaw do wzywania pogotowia. To nauczycielka wychowania fizycznego ma wiedzę i doświadczenie w takich sytuacjach. Taką podjęła decyzję. Stan dziecka, przeprowadzony wywiad i obserwacja nie wskazywały, by była taka konieczność

– przyznała Joanna Ostapczuk.

Jak dodała, nic nie wskazywało na to, by życie i zdrowie dziewczynki były zagrożone.

Dlaczego szkoła o zdarzeniu nie powiadomiła rodziców 10-latki? Jak powiedziała nam wicedyrektor, nie było takiej konieczności i mama dziewczynki wiedziała o upadku, lecz nie od nauczycielki.

Dawida długo reanimowano. Bez skutku. Wstrząsające szczegóły tragedii w Sieprawiu

Straszna śmierć mężczyzny w Olsztynie. Rozstawiono dwa parawany

(Źródło: Fakt.pl)

Disclaimer : This story is auto aggregated by a computer programme and has not been created or edited by DOWNTHENEWS. Publisher: fakt.pl