Michał to niepełnosprawny mieszkaniec Wałcza, który od lat interesuje się koleją. W sobotę 13 grudnia postanowił, jak zwykle, odwiedzić okolice stacji kolejowej.
Jak relacjonuje mama 31-latka, patrol policji zatrzymał jej syna, kiedy spacerował w pobliżu torów. Michał miał przy sobie kamerę, co nie uszło uwadze funkcjonariuszy. — Z tego, co się dowiedziałam, policjanci tłumaczyli, że reagowali na zgłoszenie o mężczyźnie w zielonych spodniach, który obserwuje tory — tłumaczy kobieta.
Cztery godziny niepewności. Rodzina z Wałcza przerażona
Pani Sławomira odebrała telefon od syna. Okazało się, że jest on na komisariacie. Tam, jak mówi, przeżyła horror.
— Przez cztery godziny nie mogłam się z nim skontaktować. Byłam przerażona, bo nikt nie potrafił mi powiedzieć, o co jest oskarżany — mówi pani Sławomira.
Michał był wystraszony i płakał. W czasie, gdy przebywał w odosobnieniu, policjanci w asyście jego mamy pojechali do jego rodzinnego domu i przeszukali jego pokój.
— Skonfiskowali dwa dyski twarde, kamerę i telefon syna — wylicza kobieta. Dopiero po ich zabezpieczeniu Michał mógł wrócić do domu.
Oskarżenia o szpiegostwo. Rodzina nie kryje oburzenia
Michał i jego bliscy nie rozumieją, dlaczego spotkała ich taka sytuacja. — Syn wielokrotnie pytał, dlaczego go zatrzymano, ale nikt mu nie odpowiedział — podkreśla matka. Rodzice są tak oburzeni działaniami policji, że złożyli na nie oficjalną skargę.
Największym szokiem okazała się informacja, że Michał został uznany za… ukraińskiego szpiega! — Podobno teraz może być cały czas obserwowany. Najłatwiej chyba zrobić szpiegów z ludzi niepełnosprawnych, żeby pokazać, że coś się robi — mówi rozgoryczona matka mężczyzny.
Co dalej z Michałem? Prokuratura zdecyduje o jego losie
Rodzina obawia się, jakie będą dalsze konsekwencje tej sytuacji. — Michał bardzo przeżył to, co się stało. Teraz sprawą zajmuje się prokuratura. Jak na razie nie odzyskaliśmy ani sprzętu, ani telefonu — mówi pani Sławomira.
Czy pasjonaci kolei i zwykli obywatele mają się czego bać? Rzecznik prokuratury Ewa Dziadczyk tłumaczy, że do zatrzymania doszło po informacji o tym, że mężczyzna fotografuje tory kolejowe.
— Ten pan nawet nie został formalnie zatrzymany. Czynności były prowadzone w kierunku przygotowania do katastrofy kolejowej. Po wyjaśnieniu i sprawdzeniu, czy w jego komputerze nie ma podejrzanych treści, sprawa nie została nawet wszczęta. To jest umorzenie przed wszczęciem, ponieważ zostały już przeprowadzone pewne czynności. Początkowo nikt nawet nie wiedział, że ten pan cierpi na zespół Aspergera. Chodziło tylko o to, żeby wyjaśnić, dlaczego fotografował infrastrukturę kolejową. Żadnej sprawy z tego nie będzie — zapewnia prok. Dziadczyk.
Ścieżka rowerowa R-15 to prawdziwy raj dla rowerzystów
Tajemnicze poszukiwania w jeziorze koło Drawska Pomorskiego
Tu pracują tylko cztery dni w tygodniu
Disclaimer : This story is auto aggregated by a computer programme and has not been created or edited by DOWNTHENEWS. Publisher: fakt.pl







