Ta wstrząsająca historia wyszła na jaw niedawno, gdy sąsiedzi usłyszeli przerażające odgłosy dobiegające z mieszkania rodziców Mirelli. W bloku znajdującym się tuż obok świętochłowickiego magistratu pojawiła się policja i karetka pogotowia. Z mieszkania wyprowadzono skrajnie zaniedbaną 42-latkę. Mirella mówiła wtedy, że ponad 20 lat nie była na zewnątrz.
Tajemnica Mirelli ze Świętochłowic. Pytań w tej sprawie jest wiele
Okazało się, że było to dokładnie 27 la. 6 stycznia 1998 r. rodzice wypisali ją z liceum, do którego chodziła raptem cztery miesiące. Od tamtej pory najpewniej żyła w czterech ścianach swojego maleńkiego pokoju. Za ścianą miała tylko rodziców. Przez 27 lat nie istniała dla systemu, nie miała dowodu osobistego, nie chodziła do lekarzy. Żaden medyk nie pofatygował się też do niej. Nie miała środków do życia. Do tej pory nie wiadomo, dlaczego zdrowa, niegdyś uśmiechnięta i niemająca problemów z nauką dziewczyna, zaprzestała kontaktów ze światem. Dlaczego jej rodzice wmawiali sąsiadom, że zaginęła? Dlaczego nikt jej nie szukał? Pytań jest wiele. Wciąż nie ma na nie odpowiedzi.
Pracują nad tym śledczy z chorzowskiej prokuratury i policja. Mirella sama złożyła zeznania w obecności psychologa. Przesłuchanie odbyło się w chorzowskim sądzie 30 października br. Miała wyznać, że nikt na siłę jej nie więził. Dlaczego zatem żyła poza światem?
— Trwa śledztwo prokuratury. Przesłuchujemy świadków. Na samym końcu będą przesłuchiwani rodzice pani Mirelli — powiedziała w rozmowie z “Faktem” prokurator Sabina Kuśmierska, szefowa chorzowskiej prokuratury. — Na ten moment nikomu nie postawiono zarzutów.
Pracownicy opieki mobilizują Mirellę. “Wychodzi już na spacery”
Gdy ujawniono dramat Mirelli (było to 29 lipca br), kobieta trafiła do szpitala w Świętochłowicach. Spędziła tam dwa miesiące. 2 października br. przywieziono ją karetką do domu jej rodziców, gdzie mieszka. Osoby, które ujawniły jej dramat, walczą, aby kobieta wróciła do społeczeństwa. Założyły zbiórkę na portalu pomagam.pl i zbierają pieniądze na ten cel.
Lekarz zalecił jej spacery, rehabilitację. Niestety początkowo Mirella tego nie robiła. Do pomocy skierowano pracowników opieki społecznej. — Zaproponowaliśmy usługi opiekuńcze, aby mieć monitoring nad sytuacją rodziny. Do jej domu codziennie przychodzą dwie opiekunki, które mobilizują ją do działań — mówi w rozmowie z “Faktem” Monika Szpoczek, dyr. Ośrodka Pomocy Społecznej w Chorzowie. — Pani Mirella wychodzi już na spacery, dzisiaj nawet była u chirurga. Mamy plan pomocy dla niej, to będzie plan długofalowy, aby tę dziewczynę przywrócić do społeczeństwa.
Co działo się w pokoju przez 27 lat? Czy Mirella mówi prawdę, a może coś ukrywa? Dlaczego tak długo nikt nie zauważył jej zniknięcia? Pytań jest mnóstwo, a odpowiedzi jak na razie brak. Śledztwo w tej sprawie trwa, a prawda o życiu Mirelli może nas jeszcze zaskoczyć. Czy uda się rozwikłać tę tajemnicę? Czas pokaże…
Policja eskortuje Mirellę do sądu. Czy wyjawi powody wieloletniej izolacji? Byliśmy na miejscu
/4
Dawid Markysz / Edytor
Mirelli ze Świętochłowic żyła w izolacji 27 lat. – Teraz wychodzi już z domu — mówi Moniak Szpoczek, dyr. OPS.
/4
– / Archiwum prywatne
Skrajnie zaniedbaną 42-latkę wyprowadzono z domu pod koniec lipca.
Disclaimer : This story is auto aggregated by a computer programme and has not been created or edited by DOWNTHENEWS. Publisher: fakt.pl




