Sylwia Loley jest znaną instruktorką nordic walking i wielokrotną medalistką mistrzostw Polski w tej dziedzinie. Tego, co wydarzyło się 30 marca 2025 r., nie spodziewała się w najgorszych snach. Nad ranem jej drewniany dom na osiedlu Krzeptówki w Zakopanem zajął się ogniem. Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Na szczęście jeden z mieszkańców zauważył płomienie i zaalarmował służby. Tylko dzięki jego czujności i błyskawicznej reakcji służb, udało się zapobiec tragedii.
Zakopane. Pożar domu Sylwii Loley. Była urzędniczka z zarzutami
Kiedy doszło do pożaru, pani Sylwii nie było w domu, ale jej syn z żoną oraz dwie inne osoby, znaleźli się w pułapce. Płomienie zajęły jeden pokój i klatkę schodową, odcinając im drogę ucieczki z budynku. Całą czwórkę strażacy ewakuowali za pomocą drabin i wysięgników. Nikomu nic się nie stało, ale straty są ogromne.
Biegły z zakresu pożarnictwa szybko ustalił, że pożar nie był dziełem przypadku. Policjanci rozpoczęli dochodzenie w sprawie i już na drugi dzień zatrzymali 36-letnią Ines M.-K., byłą wieloletnią pracownicę Urzędu Miasta Zakopane. Kobieta piastowała stanowisko podinspektora w Wydziale Ochrony Środowiska, a wcześniej podinspektora w Wydziale Rozwoju Lokalnego i Współpracy Europejskiej.
Ines M.-K. usłyszała zarzut spowodowania pożaru i usiłowania zabójstwa kilku osób poprzez odcięcie im jedynej drogi ucieczki.
Zobacz także: Miała podpalić dom z ludźmi. Zatrzymano byłą pracownicę Urzędu Miasta w Zakopanem
“Wymaga umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym”
Śledczy ustalili, że 36-latka rozlała benzynę przed drzwiami wejściowymi do drewnianego budynku mieszkalnego w Zakopanem, a następnie dokonała ich podpalenia. W toku postępowania powołano biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że 36-latka nie była poczytalna, gdy dokonywała podpalenia.
— Biegli wskazali, że w czasie popełniania zarzucanego jej czynu, kobieta miała zniesioną zdolność do rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem oraz wymaga umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym, gdyż istnieje realne i wysokie prawdopodobieństwo dokonania przez nią z przyczyn chorobowych takich samych lub podobnych czynów, jak zarzucane jej w tej sprawie — podkreśla prok. Justyna Rataj-Mykietyn.
Sylwia Loley przerywa milczenie
Pojawiły się doniesienia, że motywem strasznego czynu Ines M.-K. był zawód miłosny. Tym doniesieniom kategorycznie zaprzecza pokrzywdzona w pożarze sportsmenka Sylwia Loley.
— Nigdy wcześniej — przed pożarem, nie miałam kontaktu z tą kobietą ani jej mężem. Nie znam tych ludzi. Z mojej strony nie było żadnej relacji czy znajomości. Ja nawet nie wiem, kim jest jej mąż. Nigdy go nie spotkałam, nigdy z nim nie rozmawiałam, nigdy nie miałam z nim żadnego kontaktu. Dlatego takie sugestie o jakimś “konflikcie miłosnym” są dla mnie całkowicie niezrozumiałe. To tylko potęguje moje poczucie bezradności i niesprawiedliwości, bo nie dość, że straciliśmy wszystko, to jeszcze muszę czytać o motywach, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wylał się na mnie hejt, na który nie zasłużyłam — mówi w rozmowie z “Faktem” pani Sylwia.
Jak przyjęła wiadomość o tym, że Ines M.-K. prawdopodobnie nie odpowie karnie za to, co zrobiła.
— Trudno mi przyjąć do wiadomości, że osoba, która doprowadziła do tak ogromnej tragedii, może nie ponieść realnych konsekwencji. Ja straciłam dorobek całego życia. Muszę odbudować dom, który został zniszczony, a cztery osoby mogły w tym pożarze zginąć. Do końca życia będziemy mierzyć się z traumą, poczuciem zagrożenia. Lęk i brak poczucia bezpieczeństwa towarzyszy nam każdego dnia. Rozumiem, że są sytuacje, w których ktoś wymaga leczenia, ale bardzo boli mnie, że w tym wszystkim brakuje miejsca na sprawiedliwość dla pokrzywdzonych. To nie jest łatwe, gdy widzi się, że nasze cierpienie nie znajduje odzwierciedlenia w konsekwencjach, jakie ponosi sprawca — podkreśla Sylwia Loley.
Złowrogi wpis na profilu Ines M.-K.
Na profilu Ines M.-K. w mediach społecznościowych wciąż widnieje wpis, który budzi grozę w kontekście tamtych dramatycznych wydarzeń.
“Oto człowiek się rozpłynął, przed mym świtem w cieniach zginął! Gdyż to jam jest świtu słońcem, jestem twoim strasznym końcem! Jam-Jest-Który-Nadchodzę, wszystko płonie w mej pożodze! Płoną stare twe marzenia, twa świadomość się przemienia! Płoną cienie i demony, gdy nadchodzi Nieskończony! Płoną także twe anioły, wiatr rozwiewa ich popioły! (Szepczący Drzewom)” — brzmi fragment wiersza, który 36-latka opublikowała jako swoje zdjęcie w tle.
Była urzędniczka tylko częściowo przyznała się do winy.
— Kobieta początkowo nie odniosła się do zarzucanego jej czynu. Na późniejszym etapie przyznała się częściowo do stawianego jej zarzutu, jednak tylko w zakresie podpalenia drzwi wejściowych — przekazała prok. Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Zbiórka na odbudowę domu Sylwii Loley
Budynek był nie tylko domem pani Sylwii, ale również źródłem jej dochodu, ponieważ zajmowała się sezonowym wynajmem pokoi. Po pożarze nadawał się do rozbiórki. Na stronie siepomaga.pl założono zbiórkę na odbudowę domu sportsmenki.
Sylwia zawsze niosła pomoc innym. Jest mistrzynią Polski w AMP w narciarstwie alpejskim, wszechstronną profesjonalistką, zaangażowaną w różne przedsięwzięcia związane z fitnessem, branżą hotelarską i rekreacją dziecięcą. Angażowała się w pomoc innym, biorąc udział w zbiórkach i imprezach charytatywnych. Dziś chcielibyśmy, aby dobro do niej wróciło, dlatego z całego serca prosimy w jej imieniu o pomoc
— apelowała rodzina i przyjaciele pani Sylwii.
Do tej pory na odbudowę domu pani Sylwii internauci wpłacili ponad 175 tys. zł.
Zobacz takżę: Była urzędniczka z Zakopanego podpaliła dom mistrzyni Polski. Biegli nie mają wątpliwości
Disclaimer : This story is auto aggregated by a computer programme and has not been created or edited by DOWNTHENEWS. Publisher: fakt.pl





